CAT | Autosex
Już niebawem na stronie autosex.pl pojawi się długo oczekiwany film. Absolutny debiut młodej rewelacyjnej brunetki o imieniu Monika!
Więcej informacji już wkrótce!
Padający deszcz i spora wilgotność sprawiły, że w tym roku bardzo wcześnie pojawiły się grzyby w lesie. Podobno jest ich całe mnóstwo. Agnieszka postanowiła to sprawdzić i wybrała się do lasu, bo na myśl o zupce ze świeżych grzybów aż jej ciekła ślinka. Niestety jej fura, już dosyć wiekowa, odmówiła posłuszeństwa w samym środku leśnej drogi. Strasznie się zdenerwowała dziewczyna i tak zaczęła kląć, że bluzgi niosły się po całym lesie. Na jej szczęście tą drogą zawsze wracał z pracy Artur - pomocnik mechanika samochodowego. Chłopak raz dwa ogarnął furę i doprowadził ją do stanu używalności, ale w zamian zażądał zapłaty, bo żaden facet nie przypuszcza takiej okazji. Mieć w środku lasu młodą dupę, która jeszcze czuje do ciebie ogromną wdzięczność, to trzeba to wykorzystać. Ku zdziwieniu Artura, Agnieszka sama zaproponowała, że w ramach podziękowań chętnie zajmie się sprzętem Artura. Jak to się skończyło? Sami zobaczcie na naszym filmie.
W jeden z ostatnich weekendów wybralismy się jak zwykle na trasę katowicką. Stary sprawdzony sposób na dymanie autostopowiczek stosujemy zawsze kiedy podnosi nam się ciśnienie w jądrach, za to spada w głowie i nie mamy pomysłu na bardziej wyrafinowane akcje zaczepne. Co ważne, wyrywanie autostopowiczek jeszcze nigdy nie okazało się nietrafionym sposobem na zakotwiczenie pyty. Jadąc w stronę Katowic spotkaliśmy dziewczynę, która chciała jechać w... odwrotnym kierunku czyli do Krakowa, a nawet trochę dalej. No cóż, nam tam wszystko jedno. Na miejscu dziewczyna zaprosiła nas na kawę, ale okazało się, że kawy nie ma. Jedynym sposobem na rozbudzenie było zatem ostre rżnięcie. Kasia staneła na wysokości zadania i dała się porządnie wydymać, co oczywiście udało nam się uwiecznić na filmie.
Dlaczego ludzie lubią seks? Bo oprócz tego, że daje nam szereg przyjemnych doznań, w zasadzie nigdy się nie nudzi. Można za każdym razem robić to samo i tak samo, a mimo wszystko zawsze jest fajnie. Z takiego założenia wychodzi też nasza ekpia objazdowych ruchaczy, która wcale nie wysila się i nie wymyśla skomplikowanych strategii podrywania. Po porstu wsiadamy w furę i jedziemy to tu to tam. Tym razem (który to już raz) wybraliśmy się na krakowską wylotówkę na Katowice. Już po przejechaniu kilkuset metrów zatrzymała nas cycata brunetka. Jak się potem okazało laska była w zaawansowanej ciąży. Takiej to jeszcze nie mieliśmy na pace. Gadka była typowa, bo i sytuacja była typowa. Olga chciała dojechać do Olkusza i oczywiście nie miała przy sobie kasy. Trudno nie pomóc kobiecie w ciąży, ale do Olkusza to 30 kilometrów w jedną stronę, więc zatrzymaliśmy się po drodze na małe co nieco. Najpierw Olga zrobiła porządnego loda, a potem dała się zapiąć od tylca. Walenie było tak intensywne, że mało bus się nie przewrócił.
Galerianki to nowy rodzaj dziewczyn, które znalazły swój sposób na życie. Chodzą (na ogół w czasie lekcji) po centrach handlowych i dają się podrywać facetom wzamian za sponsoring i prezenty. Jedne wyłapują bogatych biznesmenów przy butikach z drogimi ciuchami, a inne na przykład kręcą się po parkingach. Spotkaliśmy taką laskę w jednym z krakowskich centrów handlowych. Laseczka kręciła się po parkingu i zarabiała sobie pobierając opłaty za wolne miejsca parkingowe. Postanowiliśmy zapłacić nieco więcej, ale poszerzyliśmy zakres usług świadczonych przez dziewczynę. Tak oto nasz kolega ulżył sobie nieco, a laska w 15 minut zarobiłą sobie stówkę.
Ależ nam się ten sposób na laski podoba. Stary sprawdzony numer na podwiezienie. Nie będziemy Wam ściemniać, że wymyślamy jakieś skomplikowane sposoby na pdoerwanie lasek. Po prostu wsiadamy w samochód i jedziemy polować na autostopowiczki. Udało nam się już tyle razy, że nie ma potrzeby wymyślania czegoś nowego. Wsiedliśmy w samochód i pojechaliśmy na wylot z Krakowa w kierunku Katowic. Już po przejechaniu kilkuset metrów wypatrzyliśmy młodą autostopowiczkę. Panna chciała jechac do Olkusza. To trochę daleko, bo aż 30 km. Patrycja jednak postawiła sprawę jasno: robię loda i jedziemy! No takiej autostopowiczki to się nie spodziewaliśmy. Prędzej czy później każda daje się namówić, ale tak od razu? Prosto z mostu? Nam dwa razy nie trzeba powtarzać. Zapakowaliśmy pannę do samochodu, a kilkanaście minut później zapakowaliśmy jej kutasa w usta.
Na autostopa nie ma bata! To najlepszy sposób na szybki seks. Facet jest zdolny zrobić wszystko dla seksu. Kobieta natomiast jest zdolna zgodzić się na wszystko, żeby osiągnąć swój cel. Doskonale o tym wiemy dlatego nasze ulubione zajęcie to wyszukiwanie autostopowiczek. Tym razem trafiliśmy na gorąca milfetkę. Ania koniecznie chciała dostać się do domu, a ostatni autobus jej niestety uciekł. Żaden problem. Zgodziliśmy się ją podrzucić, ale oczywiście nie za darmo. Ta doświadczona milfetka doskonale wiedziała jak postępować ze stojącą maczugą Daniela. Zrobiła mu takiego loda, że chłopakowi aż tchu zabrakło.
Z jednej strony strasznie nas wkurza tegoroczne lato, bo więcej jest deszczu niż słońca i dziewczyny chodzą nie tak bardzo rozebrane jak zawsze. Z drugiej jednak, nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Deszcze leje co drugi dzień, więc lachony chętniej szukają okazji, żeby je podwieźć, bo żadna nie chce zmoknąć. Ruszylismy więc ostatnio naszym ruchaj-vanem na obrzeża miasta, żeby pomóc jakiejś napotkanej dupeczce. Długo nie musielismy nawet szukać, bo już przy pierwszej stacji benzynowej stała dziewczyna, która chciała dostać się do domu. Zabraliśmy niewiastę na pokład, a że jak wiadomo straszne z nas zboki, od razu uświadomiliśmy autostopowiczkę, że za darmo nie pojedzie :)
Słowa znanej piosenki z lat 60, które brzmiały "autostop, autostp, wsiadaj bracie dalej hop" przerobiliśmy ostatnio na "autostop, autostop, RUCHAJ bracie dalej, hop". Tak nam się spodobał podryw na tzw. "podwieznie", że ciągle jeździmy po okolicy i łapiemy różne panny, które szukają transportu. Mowię Wam, nie ma lepszego sposobu na szybki podryw. Tak było i ostatnim razem, kiedy do naszego ruchaj-vana wsiadła Agnieszka. Ta nastoletnia sikorka potrzebowała szybko dostać się do centrum miasta, a że byliśmy akurat na totalnym zadupiu, sprawa nie była taka prosta. Taki transport musi kosztować i mimo, że Aga początkowo gorąco prostestowała, w końcu wielki kutas naszego nowego kolegi wylądował w ustach Agnieszki, która w ten sposób uiściła opłatę przewozową :)
Postanowiliśmy nieco usprawnić i sprofesjonalizować naszą działalność w zakresie wyrywania lachonów na brykę. W odróżnieniu jednak od wiejskich kozaków wyrywających laski na golfa lub calibrę ze spojlerem wykazaliśmy się bardzo pragmatycznym myśleniem i sprawiliśmy sobie busa. Auto nie działa co prawda porażająco na blachary, ale za to jest bardzo praktyczne, bo oprócz tego, że mamy czym jechać na podryw, to jeszcze mamy gdzie podupczyć, bo bryka jest niezwykle przestronna i ma bardzo duże i wygodne fotele. Na pierwszy test naszego ruchaj-busa wybraliśmy się do jednej z podkrakowskich wiosek. Tam zawsze można spotkać jakąś zdesperowaną autostopowiczkę, która z wdzięczności za podwiezienie zrobi wszystko czego pragniesz. Tak było i tym razem. Spotkaliśmy bardzo miłą dupencję, która przyjechała do schroniska dla bezdomnych zwierząt, bo chciała sobie kupić pieska. Ostani autobus już odjechał i panna nie miała czym wrócić do domu. Oczywiście wspaniałomyślnie zgodziliśmy się podwieźć Kasię do domu. Nasza znajoma poczuła się bardzo zobowiązana i wzamian za transport zrobiła profesjonalnego loda połykając sporą dawkę spienionej spermy.
Ale ten czas leci. Nawet się nie spostrzegliśmy kiedy nadeszdł grudzień. Za oknem deszcz, a jak nie deszcz to śnieg. Do tego mróz, wiatr, zawierucha. Brrrr..... Aż się łezka w oku kręci kiedy sobie człowiek przypomni letnie wypady za miasto i przygody z napalonymi dupeczkami. Przeglądając nasze archiwa natknęliśmy się na filmik z wypadu po truskawki. Wybraliśmy się z chłopakami za miasto, bo chcieliśmy kupić większą ilość truskawek prosto z plantacji, żeby je potem opylić w Krakowie z odpowiednią marżą, bo przecież trzeba jakoś zarabiać. Upał był niesamowity, ale cóż było robić.. Chcieliśmy wieczorem trochę poimprezować, więc kaska była potrzebna. Wybraliśmy się w rejon plantacji truskawek i w miarę szybko spotkaliśmy laskę, która handlowała truskawkami przy drodze. Plan był prosty. Kupujemy truskawki i spadamy do Krakowa. Jak się później okazało, handlarka też miała swój plan. Laska wyprowadziła nas w szczere pole, gdzie rzekomo miało być wielkie pole truskawek, ale okazało się, że to zwykłe chwasty. Jakieś ugory niezaorane i dupa. Strasznie się wkurzyliśmy, więc dupeczka - niby w ramach rekompensaty za stracony czas - zaoferowała nam stukanko na polu. Od początku działała z premedytacją, bo widocznie swędziała ją dziura, a my jak leszcze daliśmy się nabrać. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło. Nie dość że stukanko było ostre, to jeszcze udało się nakręcić z tego filmik, który właśnie wam prezentujemy.
Justyna nie zdążyła na autobus i rozpaczliwie szukała środka transportu. Podwiózł ją Stefan swoim mega fiatem uno, ale bynajmniej nie zrobił tego za darmo.
Pani Kinga kategorycznie nie pozwoliła nam rozbić namiotu na swoim polu, więc musieliśmy rozpocząć negocjacje. Wysmagaliśmy jej twarzyczkę naszymi fiutami, a na koniec w ramach rozliczenia Kinga przyjęła na twarz sporą dawkę ciepłej spermy.
Na wycieczce za miasto spotkaliśmy dupeczkę, która da sobie wmówić wszystko. Po krótkiej ściemce poszła z nami w krzaczory, gdzie bynajmniej nie rozmawialiśmy o koncepcji rozwoju intelektualnego :)